Czym są wirusy, to w zasadzie nie bardzo wiadomo. Nawet nie ma zgody wśród naukowców, czy one są żywe, bo nie umieją się samodzielnie rozmnażać. Jeśli włożę kartkę papieru do kopiarki u uruchomię kopiowanie, to przecież wcale nie znaczy, że kartka ożyła, mimo, że kopii przybywa. Tak samo wirusy zmuszają komórkę, by powielała jego kopie. Więcej o wirusach każdy znajdzie w Wikipedii.
Nauka z zapałem bada, dlaczego bywamy chorzy i jakie są mechanizmy powstania choroby. Nie bardzo wychodzi odpowiedź na odwrotne pytanie: dlaczego jesteśmy zdrowi? Brak kryteriów zdrowia? Brak metodologii badań zdrowia?
Koronawirus, który nas oficjalnie straszy od początku roku 2020 został oznaczony jako SARS-CoV-2 i powoduje chorobę oznaczoną jako COVID-19. Na podobnej zasadzie określany jest wirus HIV, który powoduje chorobę AIDS.
Ten nasz koronawirus nie jest jedynym koronawirusem, z którym mieliśmy kontakt. Większość przeziębień jest spowodowanych przez koronawirusy. Jeśli my na nie reagujemy podobnie, to oznacza, że:
a. Nie nabywamy odporności na przeziębienia, tak, jak na przykład nabywamy odporność na odrę po jej przejściu. Co więcej, już naukowo ustalono, że po kilku miesiącach z krwi znikają specyficzne przeciwciała walczące z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. Co więcej, u wielu osób, które zbadano zaraz po wyzdrowieniu nie znaleziono przeciwciał.
b. Ponieważ nie ma odporności nabytej, to by oznaczało, że prace nad szczepionkami na naszego koronawirusa w najlepszym wypadku dadzą wynik podobny do szczepionki na grypę: skuteczność zależeć będzie od szybkości i zakresu naturalnej mutacji wirusów, czyli 10-50%.
c. Doświadczenie uczy nas, że osoby odporne nie zachorują nawet w towarzystwie zasmarkanego i kichającego otoczenia.
I tego się trzymajmy, bo to nam daje nadzieję 🙂
Na czym w ogromnym uproszczeniu polega odporność na zakażenia wirusowe?
Naukowcy w zasadzie zidentyfikowali mechanizmy zakażenia wirusami. Wirus musi przejść przez zewnętrzne bariery w organiźmie: brud, naskórek, skóra, warstwa bakterii symbiotycznych i błony śluzowe pokryte śluzem pełnym drapieżnych makrofagów gotowych rozwalić na aminokwasowe strzępy każde obce białko.
Uściślijmy: brud może chronić nas przed wniknięciem wirusa lub bakterii przez brudną, nieuszkodzoną skórę, ale brud, może być pożywką lub przechowalnią dla różnych mikrobów. Dlatego brudne ręce mogą przenosić mikroby na dotknięte powierzchnie. To może być twarz, pokarm, szczotka do zębów – każdy wie, co oznacza wyrażenie „choroby brudnych rąk”. Żadna nowa pandemia nie zwalnia z normalnego myślenia – ręce należy myć.
Wniosek: prawidłowo działające bariery zewnętrzne nas chronią przed zakażeniami.
Istniała teoria, która się chyba nie sprawdziła w życiu, że w ciepłym, wilgotnym klimacie epidemia się będzie wolniej rozprzestrzeniać, niż w chłodnym i suchym. Argumentowano to tym, że słońce zabije wirusy, a w wilgotnym klimacie błony śluzowe będą lepiej chronić drogi oddechowe, niż w suchym. Chyba już wszyscy widzą różnicę w przebiegu choroby wśród ludności Amazonii czy w Indiach, niż na przykład u nas. Możliwe, że warunki mieszkaniowe są ważniejsze, niż temperatura otoczenia.
Dopiero po przejściu barier zewnętrznych wirus może próbować wniknąć do komórki. Aby to zrobić, musi się przyczepić do odpowiedniego receptora. Normalnie, receptor jest zamkiem otwierającym przejście przez błonę komórkową lub nawet tylko wejściem sygnałowym, tak, jak dzwonek do drzwi. Normalnie receptory w błonach komórkowych są wykorzystywane między innymi przez hormony. Na przykład insulina otwiera wejście glukozie do komórki, dzięki czemu komórka ma pokarm i źródło energii. Jeśli wirus swoimi receptorami, jak kluczem do drzwi, trafi w odpowiedni receptor i otworzy sobie błonę komórki, to wniknie do jej środka, gdzie jest zabezpieczony przed układem odpornościowym nosiciela i może uruchomić powielanie swojego materiału genetycznego, często kosztem życia wykorzystanej komórki.
Ale receptory wrażliwe na wirusy można zatkać czymś innym, nieco podobnie, jak włożeniem gumy do żucia czy zapałki w zamek – klucz nie wejdzie. W zasadzie to jest podstawowy mechanizm wykorzystywany przez zioła przeciwwirusowe oraz w tym kierunku są prowadzone prace wielu firm farmaceutycznych.
Wirus, który nie wniknął do komórki może być zniszczony przez układ odpornościowy nosiciela. Normalnie wirus, który wniknął do komórki jest bezpieczny, ale nie zawsze. Prawidłowo działający układ odpornościowy może zidentyfikować zakażoną komórkę i ją zniszczyć razem z zawartością. Niestety ten mechanizm nie zawsze działa prawidłowo, mikroby wewnątrzkomórkowe (nie tylko wirusy) potrafią ukrywać fakt zakażenia komórki, często potrzebny jest czas dla aktywacji mechanizmów obrony i regeneracji, dlatego pojawiają się objawy choroby lub osoba pozornie zdrowa jednak może zakażać innych. Czasem układ odpornościowy zadziała nadgorliwie i to też może być problemem. Istnieją teorie, że część chorób autoimmunologicznych, to tak na prawdę zakażenia wirusowe. Immunolodzy jeszcze długo będą mieć zajęcie, zanim zrozumiemy wszystkie mechanizmy odpornościowe organizmu.
No i dla porządku wspomnijmy wirusy atakujące właśnie układ odpornościowy, czyli na przykład sławetny HIV, ale nie o nim dalej będzie.
Kiedy wkracza medycyna ze swoim arsenałem?
Wiadomo, że antybiotyki na wirusy nie działają, one mogą zlikwidować nadkażenia bakteryjne, ale nic więcej. Specyficznych leków na „naszego” koronawirusa w chwili pisania tego tekstu nie ma. Testowano różne substancje, które obniżają intensywność objawów choroby, ale one leczą objawowo, nie przyczynowo.
Kombinuje się leki oparte na przeciwciałach z osocza ludzi, którzy wyszli z choroby lub przetaczanie osocza takich ludzi osobom chorym. To jest chyba najbliższe leczeniu przyczynowemu, ale nadal jest oparte na czyichś mechanizmach obronnych, a nie na jakichś cudownych substancjach wymyślonych w laboratoriach i wyprodukowanych w fabryce w Chinach.
Jeśli jest źle lub bardzo źle, to wchodzi zaawansowana technika medyczna z respiratorami i tygodniami w śpiączce farmakologicznej włącznie. To nadal jest tylko podtrzymywanie funkcji organizmu w nadziei na reakcję układu odpornościowego, a nie leczenie przyczynowe.
Człowiek ciężko chory na zapalenie płuc, który wylądował pod respiratorem ma słabe szanse na przeżycie – według różnych danych ze szpitali z różnych krajów, śmiertelność przekracza 50%, dochodzi według danych z USA do 80% u osób z ciężkim przebiegiem zakażenia naszym wirusem SARS-CoV-2. Respirator to nie rurka podająca tlen pod nos, to jest skomplikowana, skomputeryzowana aparatura obsługująca chorego wprowadzonego w stan śpiączki, z całkowicie zwiotczałymi mięśniami.
Dla miłośników horrorów medycznych proponuję lekturę: https://www.hellozdrowie.pl/jak-wyglada-intubacja-i-podlaczenie-pacjenta-do-respiratora-wyjasnia-anestezjolozka-zofia-patyna-gizejowska/
Skutki uboczne samej choroby i inwazyjnych metod terapeutycznych wydają się być długotrwałe. Z powodu zaburzeń krzepliwości krwi często powstają niedotlenienia i martwice w różnych organach, na przykład w sercu, nie tylko w płucach. Zdarzały się też amputacje kończyn spowodowane zakrzepami.
Nawet w przypadku niezbyt ostrego przebiegu choroby, pomimo oficjalnie ujemnych wyników testów, długo się utrzymuje osłabienie i problemy z oddychaniem.
Pojawiły się doniesienia, że nawet u niektórych osób, które przeszły zakażenie niby bezobjawowo, jednak wykryto zmiany w płucach
Co my, zwykli ludzie, bez wykształcenia medycznego i możliwości techniki medycznej możemy zrobić dla siebie i dla rodziny?
Staramy się nie zachorować, a jeśli zachorujemy, to staramy się o łagodny przebieg choroby i wspomaganie regeneracji po przejściach.
- Zachować zdrowy rozsądek i przestrzegać racjonalnych zaleceń: nie pchać się w tłum, a w sklepie lub autobusie zaczepić chustkę na nos, dzięki czemu komuś się humor poprawi, a jeśli stoi jakiś bryzgacz dezynfekcyjny do rąk, to z niego skorzystać itp.
- Dbać o normalną odporność: hartować się, pamiętać o aktywności na świeżym powietrzu, zdrowo się odżywiać oraz rozsądnie korzystać z rozrywek, bo stan psychiczny bardzo wpływa na odporność organizmu.
- Nie wierzyć politykom, chyba, że akurat się przyznają do błędów lub obiecują, że zabiorą biednym, by dać bogatym.
- Nie wierzyć w globalne teorie spiskowe, których jest wszędzie pełno. Jeśli ktoś nie lubi Billa Gatesa, to niech sobie zainstaluje Linuksa w komputerze i go używa (da się, sama tak robię w domu i w pracy, a jestem w wieku przedemerytalnym i informatyczką nie jestem), a nie jojczy o depopulacji i lewactwie.
- Skompletować sobie podręczną apteczkę i spiżarkę i o tym będzie dalej.
To zaczynamy 🙂